sobota, 4 maja 2013

37.

Gdy się obudziłam, Justina przy mnie nie było. Czy to był tylko sen? Popatrzyłam na poduszkę obok, która była rozgnieciona. Jednak nie. Popatrzyłam pod kołdrę. Okej. Nic między Nami nie zaszło. Trudno było mi sobie wszytsko przypomnieć. Tyle emocji. Zasnęliśmy około 5. Popatrzyłam na zegarek. Dochodziła 10. O 16 wyjeżdżamy. Można zwiedzić Londyn. Przeciągnęłam się cichutko mrucząc.
- Justin? - powiedziałam siadając. - Jus. Gdzie jesteś? - Jednak odpowiedziała mi głucha cisza. Postanowiłam iść do łazienki. Otworzyłam drzwi i ujrzałam postać pod prysznicem.
- Justin? - zapytałam.
- Heej. - wychylił się i szeroko uśmiechnął. - Już wychodzę.
- Poczekaj, odwrócę się. - odpowiedziałam speszona, szybko się odwracając. Po chwili Justin objął mnie w pasie.
- Nie musisz się odwracać. - powiedział i cmoknął moje ucho. Lekki dreszcz przeszył moje podbrzusze. Justin to poczuł i tym razem pocałował mnie w szyję.
- Justin. Przestań. - zaśmiałam się, odwracając się przodem do chłopaka. Na szczęście na biodrach miał już ręcznik. - Wracam do siebie. Dziękuję Ci Justin. Dziękuję, że opowiedziałeś mi swoją prawdziwą historię.
- To ja Ci dziękuję, moja Belieber. - powiedział po czym ujął moją twarz w dłonie. - Kocham Cię. - szepnął i słodko pocałował w usta. Uśmiechnęłam się i odwracając na pięcie udałam się do wyjścia.
- Słodkie krowy.. Pamiętne. - zaśmiał się Jus. Wyszłam  z Jego pokoju, modląc się, żeby nikt mnie nie zobaczył w tej gustownej piżamie. Weszłam po cichu do pokoju.
- Nie musisz się skradać. - zaśmiała się Sill.
- Przepraszam, że nie było mnie na noc. Ale Justin wszystko mi wyjaśnił i wiesz... - zaczęłam się tłumaczyć.
- Rozumiem. Widać, że między Wami coś jest więc tego nie ukrywaj. - zaśmiała się, a ja się zarumieniłam. - Idziesz z Nami zwiedzić Londyn?- zaproponowała.
- Jasne. A będzie bezpiecznie tak chodzić po ulicach? - zapytałam.
- Nas tancerzy rzadko kojarzą. - powiedziała.
- Więc Jus nie pójdzie z Nami? - zapytałam zasmucona.
- On w tym czasie ma wywiad. - odpowiedziała i weszła do łazienki. W tym czasie ja przygotowałam sobie ubrania na ten spacer. Sprawdziłam stan baterii w aparacie i czekałam tylko na łazienkę. Postanowiłam jeszcze zadzwonić do rodziców. Jednak nie odbierali. Wysłałam więc SMS-a "Idę zwiedzać Londyn. ;)". Tą wiadomość wysłałam również Nicoli. Po chwili z łazienki wyszła Sill, więc weszłam po niej. Szybki prysznic, zęby. Rozczesując włosy, zauważyłam w lusterku czerwony ślad nad moją piersią. Przeniosłam wzrok na sowje ciało i dokładniej się przyjrzałam. Uśmiechnęłam się na myśl, że usta Justina dotarły aż tam. Dotknęłam tego miejsca i szeroko się uśmiechnęłam. Szybko nałożyłam lekki makijaż, ubrałam się i byłam już gotowa. Wyszłam z łazienki i oznajmiłam, że możemy już iść. Wzięłyśmy nasze walizki.Gdy wyszłyśmy z pokoju zobaczyłam Justina opartego o ścianę na końcu korytarza.
- Okej. Poczekamy chwilę na dole. - zaśmiała się Sill widząc mój wzrok. Podeszłyśmy do Jusa.
- Siema Jus. - klepnęła go w dłoń.
- Hej, hej.- uśmiechnął się i przeniósł wzrok na mnie.
- Tylko nie za długo.  - zaśmiała się Sill i zniknęła w windzie. Popatrzyłam smutno na Justina.
- Nic mi nie mówiłeś o wywiadzie. - powiedziałam spuszczając głowę.
- Przepraszam. Sam zupełnie o nim zapomniałem. Scooter mi przypomniał. - powiedział. Objął mnie w talii. - Spotkamy się dopiero wieczorem w autobusie.
- Przecież o 16 mamy wyjazd stąd. - powiedziałam.
- Ale ja po drodze się dosiądę. - powiedział. - Będę tęsknił.
- Ja również. - powiedziałam wtulając się w Jego ciepły tors.
- Jeśli spotkasz moje Beliebers, przekaż im, że je kocham. - powiedział patrząc mi w oczy. Kiwnęłam tylko głową. Weszliśmy razem do windy. Justin pomógł mi z walizką. Trzymając się za ręce weszliśmy do holu, gdzie czekała większość BieberTeam'u. Przywitałam się z Nimi, Justin zrobił to samo, by po chwili się rozdzielić. Część jechała z Jusem. Cmoknął mnie w policzek i odszedł. Ja podążyłam z resztą do autokaru,żeby spakować walizki. Nie chcieliśmy robić zamieszania, dlatego postanowiliśmy iść na pieszo. Londyn był naprawdę piękny. Wszędzie uśmiechnięci ludzie. W jednym ze sklepów, ekspedientka rozpoznała Luka i resztę i zaczęła prosić o autografy. Chętnie się zgodzili. Następnie podeszła do mnie i powiedziała, że wie, iż jestem nowa w składzie, ale pasuję do niego jak nikt inny. Uśmiechnęłam się i mocno ją przytuliłam.
- Jestem Zuz. - przywitałam się.
- Annabeth. - odpowiedziała przez łzy. - BieberTeam w moim sklepie. - rozpłakała się na dobre.
- Jesteś prawdziwą Belieber. Zasługujesz na coś. - uśmiechnęłam się tajemniczo po czym wyjęłam telefon z kieszeni. Justin powinien zacząć wywiad za pół godziny więc teraz miał trochę czasu. Wybrałam Jego numer.
- Jus? Pewna Belieber chce z Tobą zamienić parę słów. - powiedziałam do telefonu.
- Jesteś szalona, Shawty. Daj mi ją. - zaśmiał się. Podałam telefon Annabeth. Nie mogła uwierzyć w to co się dzieje.
- Justin chcę z Tobą porozmawiać. - zaśmiałam się włączając wideo rozmowę. Po chwili na ekranie pojawił się Justin. Annabeth zaczęła płakać.
- Nie płacz, Skarbie. - powiedział uśmiechając się do niej.
- To naprawdę Ty? Kocham Cię. - powiedziała cała roztrzęsiona. Spojrzałam na nią ze łzami w oczach. Skierowałam wzrok w kierunku reszty. Patrzyli na mnie uśmiechnięci, lekko kiwając głową, że dobrze zrobiłam. Dziewczyna jeszcze trochę porozmawiała ze swoim idolem po czym oddała mi telefon i mocno wyściskała.
- Jesteście niesamowici. - powiedziała patrząc na wszystkich.
- To wasza miłość do Jusa jest niesamowita. Justin jest dumny ze swoich Beliebers. - powiedziałam. Po zrobieniu małych zakupów i dłuuugim pożegnaniu z miłą Annabeth postanowiliśmy zwiedzić resztę Londynu. Jednak nasza bez troskość nie trwała długo. Pod Big Benem stała dość duża ilość fanek Justina Biebera. I nie chodziło nawet o śpiew. A o ogromne transparenty.
________________________________________________
Taki tam krótki rozdział. Niestety dzisiaj jedyny. ;c PRZEPRASZAM. Jutro postaram się dodać 2. Kocham Was. ;3 Liczę na komentarze. ;3

4 komentarze: