czwartek, 27 czerwca 2013

44.

Wielki klucz zniknął. Odliczanie się skończyło. Pojawił się anioł z mojego snu. Chociaż to nie był prawdziwy Justin, na Arenie rozległ się głośny pisk i wrzask. W końcu nastała chwila ciszy, po której muzyka jakby z nieba zstępował anioł. Tysiące par oczu skierowały się ku wielkiemu ekranowi, na którym jeszcze kilka minut temu było odliczanie. Ekrany rozsunęły się, a między nimi pojawił się Justin. Ten widok nadal zapierał mi dech w piersi. Popatrzyłam na Luka i resztę, którzy już czekali aby odpiąć Jusa i zacząć show. Nie mogłam skupić myśli. To był dla mnie najważniejszy koncert podczas tej trasy. Moi rodzice poznali Justina. Justina Biebera. Wielką gwiazdę. Nie wiem co o Nim myśleli. Ale miałam nadzieję, że polubili człowieka, którego tak kocham. I nie za to, że jest najbogatszym chłopakiem, ale za Jego serce. Uśmiech. Spuściłam głowę przypominając sobie, że na Arenie może nie być Nicoli. Głośne krzyki, wrzaski, piski zagłuszyły to wszystko co zrodziło się w mojej głowie. Justin stał już na scenie. Po chwili krzyknął:
- Let's go! What's up POLAAAAAAAAAAND! - jeszcze głośniejszy pisk wybudził mnie z krótkiego letargu i już po chwili moje ciało zaczęło poruszać się w rytm muzyki.
Piosenki przemijały bardzo szybko. W końcu Justin zasiadł do 'Believe'. Ujrzałam, że jak na komendę w górę podniosły się serca. Te bliżej były czerwone, na trybunach białe. Wszystko to łączyło się w ogromną biało-czerwoną flagę. Wiedziałam, że to dla Niego. Polska najdłużej oczekiwała na Jego przybycie, a oni w ten sposób mu podziękowali. Wielkim szczęściem, że biały i czerwony to również kolory Kanady. Polskie Beliebers i Justina łączyła więź barw. Polska OLLG była w szoku, gdy Justin ją dotykał. Zasmuciło mnie to, że miała na imię Nicol. Przypomniała mi się przyjaciółka. Poczułam lekkie ukłucie w sercu. Jednak najmniej oczekiwanym momentem w całym koncercie było wtargnięcie jednej z dziewczyn na scenę. W pierwszym momencie nie wiedziałam co się dzieje. Nigdy nie mieliśmy takiej sytuacji. Dziewczyna pędziła w stronę Justina. Musiałam Go obronić. Wspólnie z Lukiem, Sill i Camile wyskoczyłyśmy z układem do przodu. Ochrona również była efektowna. Jeden z nich złapał dziewczynę jak lalkę i szybko zniósł ze sceny. Justin zdążył odskoczyć, ale widziałam na Jego twarzy zaskoczenie. 'Baby' będzie najbardziej zapamiętanym momentem z koncertu w Polsce.
Po wszystkim Justin jako pierwszy zszedł ze sceny. Dźwięk gitary jeszcze długo brzęczał mi w głowie. Sill podeszła do mnie, gdy schodziliśmy.
- Polska to świetny i klimatyczny kraj. - uśmiechnęła się i cmoknęła mnie w policzek, po czym podążyła za Lukiem, wtulając się w Jego bok. Uśmiechnęłam się. Nie mogłam się doczekać, aż ja przytulę się do swojego chłopaka. Podążyłam wzdłuż korytarza, prowadzącego do Jego garderoby. Otworzyłam ją, jednak nie zastałam Go w niej. Na korytarzu spotkałam Scootera.
- Widziałeś Jusa? - zapytałam.
- Jest w drodze na lotnisko. - odpowiedział, po czym odebrał telefon.
- Jak na lotnisko? - zapytałam sama siebie, gdyż Scooter zniknął gdzieś w głębi. Stałam chwilę nie wiedząc co ze sobą zrobić. Postanowiłam iść wziąć szybki prysznic, żeby już odświeżona, móc spotkać się jeszcze raz z rodziną.
Przyjemne strumienie oblały moje lekko obolałe ciało. Wyszłam, ubrałam się w luźny dres i byłam gotowa do odjazdu. Wyszliśmy tylnym wyjściem. To co zobaczyłam złamało moje serce. Wiedziałam, że nie obędzie się bez hejterów. Ale obecność osoby, którą traktowałam jak siostrę, w gronie ludzi, którzy nienawidzą mojego chłopaka, zabolała najbardziej. Wielki transparent:WYNOCHA Z TYM PEDAŁEM DO BURDELU, trzymany przez Nicolę i jakiegoś chłopaka złamał moje serce. Postanowiłam podejść do Niej i zapytać: czemu? Reszta tak jakby nie zauważała tego wszystkiego. Może byli przyzwyczajeni. Nie rozumieli zapewne napisu, który był głównym celem hejterów. Zaczęłam iść w stronę ściany, na której szczycie za barierkami znajdowała się moja 'przyjaciółka'.
- Nicola! Dlaczego?! - krzyknęłam mając już łzy w oczach. Poczułam nagle jak dwóch ochroniarzy staje blisko mnie. Zaczęli szeptać, żebym trzymała się z daleka dla swojego bezpieczeństwa.
- Zdradziłaś mnie. Zdradziłaś naszą przyjaźń dla tego pedała. - krzyczała. - Myślałaś, że się nie dowiem, że z Nim jesteś? Twoje SMS-y to nic. Masz! - krzyknęła jeszcze głośniej, rzucając mi jedną z popularniejszych gazet młodzieżowych w Polsce. Ujrzałam na okładce Justina. W okienku obok było zdjęcie moje i Jego, gdy odjeżdżaliśmy z parku. Tego dnia, tyle się o Nim dowiedziałam. Jednak najbardziej zdziwił mnie napis: 'Czy Justin Bieber rzuci piękną Selenę dla nieznajomej dziewczyny? Plotki głoszą, że jest Polką.' Selena? Przecież mówił, że już od dłuższego czasu z Nią nie jest. Jednak wtedy te myśli były niczym w porównaniu z żalem jaki ogarnął moje serce, widząc, że straciłam przyjaciółkę. Jedyną przyjaciółkę. Spojrzałam zapłakana w górę. Nicola widząc moje łzy jedynie się zaśmiała.
- Leć wypłacz się swojemu chłoptasiowi. Dla mnie jesteś nikim. - powiedziała. Jeden z chłopaków miał w ręce bilet na koncert, który po chwili spalił nade mną. Resztki popiołu delikatnie opadły na moich włosach. - Nie był mi potrzebny do szczęścia. - zaśmiała się.
Nie mogłam dłużej tego znieść. Szybko się odwróciłam i pobiegłam w stronę autobusu. Wbiegłam zapłakana, od razu kierując się do pomieszczenia z łóżkami. Nie miałam ochoty nikogo widzieć, z nikim rozmawiać. Nie reagowałam nawet na wołanie Sill, która próbowała dostać się do pomieszczenia. Weszłam we wnękę gdzie zazwyczaj śpi Justin. Wtuliłam się w Jego poduszkę, głęboko wciągając Jego zapach.
- Zuz! - Sill nie dawała za wygraną. - Otwórz, proszę.
Leżałam zapłakana. Co ja miałam teraz zrobić? Straciłam przyjaciółkę. I to w taki sposób. Plus. Nie nie wiedziałam, gdzie podziewa się Jus. Jego najbardziej teraz potrzebowałam. Ale... Przypomniał mi się napis w gazecie. Rozpłakałam się na dobre. A co jeśli On mnie cały czas oszukiwał? Co jeśli On nadal jest z ta Seleną? Usiadłam we wnęce po czym zsunęłam się na dół. Podeszłam i otworzyłam dziewczynie, która wytrwale czekała. Mocno się w nią wtuliłam.
- Nie płacz Maleńka. - powiedziała, cmokając mnie we włosy. - Nie wiem dokładnie co tam zaszło, ale nie przejmuj się hejterami Justina. Oni zawsze będą.
- Tyle tylko, że w tym gronie była moja przyjaciółka. - zaczęłam płakać. - Dodatkowo, nie wiem czy Justin mnie nie okłamuje. - powiedziałam, gdy wchodziłyśmy na przód autobusu, gdzie siedziała reszta. Popatrzyli na mnie.
- Z czym miałby Cię okłamać? - zapytał Luke.
- Z Seleną. Widziałam artykuł. - powiedziałam ocierając łzy. Nikt nic nie powiedział. Popatrzyłam po nich. Byli widocznie zmieszani. Oni o czymś wiedzieli.
- Możecie mi powiedzieć o co do jasnej cholery tu chodzi? - niemal krzyknęłam. Po dłuższej chwili, Sill spuściła głowę.
- Luke, powiedz jej. - powiedziała prosząco do swojego chłopaka.
- Ja? Umh. No dobrze. - odpowiedział niechętnie. Widać, nie chciał, żeby to On był winny wszystkiemu.
- Luke... - zaczęłam.
- Zuz. Nie myśl sobie, że Justin to kłamca czy coś. Ale... On nadal jest z Seleną. Ale tylko.... - zaczął. Nie chciałam tego słuchać. Na szczęście autobus był już pod hotelem, więc szybko wybiegłam. Nie zważałam na to czy gdzieś ktoś się na mnie rzuci, czy papparazzi zrobią mi kompromitujące zdjęcie. Liczyło się tylko to, żeby być już w środku. Żeby odnaleźć rodziców i wtulić się w ich ramiona. Ten dzień był jednak najgorszy w moim życiu. Ochrona ustawiona wzdłuż holu bacznie mi się przyglądała. Nie czekałam nawet na windę. Od razu pobiegłam w kierunku pokoju, gdzie zatrzymali się moi rodzice. Zaczęłam walić w drzwi. Po chwili otworzyła mi mama.
- Zuzia, co się... - zaczęła, gdy mocno się w nią wtuliłam i pozwoliłam moim łzom, całkowicie zmoczyć jej koszulkę. - Wejdź dziecko. - pociągnęła mnie delikatnie, zamykając za mną drzwi. Tata wstał z fotela i podszedł niczego nieświadomy.
- Chodź tu Skarbie. - podszedł owijając mnie kocem i sadzając obok na kanapie. - A teraz mów.
- Chcę wrócić do domu. Proszę. - zaczęłam jeszcze bardziej płakać. - Nie pytajcie. Po prostu wróćmy do domu.
- Załatwię bilety na jutro. Rano pożegnasz się z dziadkami. Ale co z Twoimi rzeczami? - zapytał tata.
- To co jest w autobusie, należy do Biebera. On to kupił więc On to weźmie. - powiedziałam wtulając się bardziej w ramiona ojca.
- Cii, Skarbie. Połóż się. Jesteś przemęczona. - powiedział. Kiwnęłam tylko głową. Nie miałam ochoty nawet z Nimi rozmawiać. Zdjęłam buty i położyłam się na kanapie. Tata owinął mnie kocem. - Śpij Córeczko. - cmoknął mnie w czoło i razem z mamą poszli do sypialni hotelowej.
Leżałam, patrząc w przestrzenny sufit. Łzy nadal płynęły po moich policzkach.
- Wykorzystał mnie. Ten seks, to wszystko. - myślałam. - Jak mógł. On nadal z nią jest. Oni.... Aghh.. - zrozpaczona przymknęłam oczy.
Rano obudziłam się w takim samym nastroju w jakim zasnęłam. Byłam przygotowana fizycznie, żeby pożegnać się z BieberTeamem. Jednak psychicznie nie miałam siły. Wiedziałam, że będę tęsknić za tym wszystkim. Ale nie po takim kłamstwie. Oni doskonale wiedzieli. Usiadłam. w głowie delikatnie mi zawirowało. - To przez płacz. - pomyślałam. Postanowiłam iść pożegnać się teraz z Nimi. To był najlepszy moment. Od razu porozmawiam ze Scooterem o zerwaniu umowy. Rodzice jeszcze spali więc po cichu wyszłam z pokoju i udałam się do pokoju, gdzie ostatnio zostawiłam swoje rzeczy. Gdy weszłam do pomieszczenia zauważyłam, że praktycznie nic nie zostało tu ruszone. Brakowało rzeczy Jusa rozrzuconych na podłodze. - Zabrał je. - stwierdziłam w myślach. Zaczęłam zbierać swoje. Na stoliku zauważyłam małą karteczkę. "Musiałem pilnie wylecieć do Los Angeles. Przepraszam, że tak bez uprzedzenia. Kocham Cię. Twój Justin." Łzy ponownie napłynęły mi do oczu. Zmięłłam kartkę i rzuciłam ją w kąt. Zebrałam sowje rzeczy i byłam gotowa do wyjścia. Otarłam rękawem łzy i ruszyłam w kierunku jadalni. Wiedziałam, że o tej porze zastanę ich na śniadaniu. Gdy weszłam, wszystkie oczy skierowały się na mnie.
- Zuz. - powiedziała nieśmiale Sill.
- Przestań. - zgromiłam ją. - Przyszłam ogłosić, że odchodzę. Nie pasuję do BieberTeamu. Miło było Was poznać i z Wami pracować. Schooter, jeśli mógłbyś. Masz mój adres. Wyślesz mi wypowiedzenie. - powiedziałam, próbując być opanowaną. Scooter natomiast nie wiedział co powiedzieć. Kiwnął głową na znak, że zrozumiał. Widziałam w Jego oczach smutek. Popatrzyłam po reszcie. Zwróciłam uwagę na zranione i zszokowane miny Luke i Sill. Kiwnęłam tylko głową i ruszyłam ku wyjściu. Wiedziałam, że zaczną za mną iść, dlatego szybko weszłam do windy i nacisnęłam kilka przycisków dla zmyłki. Wjechałam na swoje piętro. Oni zaczną szukać niżej. Ale mnie tu już nie będzie.

_________________________________________
TAK WRÓCIŁAM. PO DŁUGIM CZASIE, ALE JESTEM. MAM NADZIEJĘ, ŻE SPODOBA SIĘ WAM ROZDZIAŁ. TERAZ BĘDĘ DODAWAĆ WPISY, GDY BĘDĘ MIAŁA WENĘ. MAM NADZIEJĘ, ŻE POWRÓCICIE W TAK LICZNYM GRONIE W JAKIM WAS ZOSTAWIŁAM. KOCHAM WAS. WASZA ZUZ. <3

4 komentarze:

  1. FUCK YEAH ! NAWET NIE WIESZ JAK DLUGO CZEKALAM NA NOWY ROZDZIAL ! ROZDZIAL JAK ZWYKLE NIESAMOWITY ! DODAJE NASTEPNY JAK NAJSZYBCIEJ ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. dziękuję. ;3 właśnie takie komentarze bardzo motywują do napisania kolejnego rozdziału.

      Usuń