niedziela, 30 czerwca 2013

45.

Weszłam szybko do pokoju hotelowego rodziców, szybko zamykając za sobą drzwi. Rodzice siedzieli przy stoliku obok nich dziadkowie. 'Musieli przyjść, gdy byłam na dole'-pomyślałam.
- Hej babciu, hej dziadku. - powiedziałam nachylając się nad nimi i witając się buziakiem.
- Skarbie, rodzice powiedzieli Nam, że płakałaś. Co się stało? - zapytała babcia, pociągając mnie za rękę w dół. Do oczu napłynęły mi łzy. - Czy to przez tego młodzieńca, którego wczoraj poznaliśmy?
- Babciu, naprawdę nie chcę o tym rozmawiać. Było minęło. - powiedziałam, powstrzymując łzy, które piekły coraz bardziej pod zmęczonymi powiekami. - Macie bilety? - tym razem zwróciłam się do rodziców.
- Tak. Za godzinę mamy samolot. Więc musimy się zbierać. - powiedział tata.
Wtuliłam się mocno w babcię. Gdy rodzice wyjeżdżali to ona się mną opiekowała. Dziadek przysunął się i również mocno mnie przytulił.
- Nie poddawaj się Zuziu. Dobrze z oczu patrzy temu Justinowi. Zaufaj sercu. - powiedziała, kładąc mi dłoń na mojej klatce piersiowej.
- Kocham Was. Będę tęsknić. - powiedziałam. Jak na rozkaz wszyscy wstali. Nie lubiłam pożegnań. Tata wziął torby, które przywiózł od dziadków. Wszyscy wyszliśmy na korytarz. Szliśmy w stronę windy, gdy nagle zobaczyłam Luka i Sill. Spuściłam głowę.
- Zuz. Daj nam chwilę. - powiedziała błagalnym tonem Sill. Popatrzyłam niepewnie na rodziców, którzy kiwnęli głową. Podeszłam do dwójki przyjaciół.
- Na prawdę rezygnujesz? Przez taką głupotę? - zapytał Luke, gdy zostaliśmy w ustronnym miejscu.
- Tak. Po tym wszystkim. Myślałam, że mogę mu ufać, a On... Nawet nie wiem czy On zdradził ją czy mnie. - zaśmiałam się z goryczą.
Sill mocno mnie przytuliła.
- My nie wiemy jaka jest prawda do końca. Byli kiedyś parą, a może teraz to tylko interesy? - zaczęła przyjaciółka.
- Nie wiem. Nie wiem nawet czy mnie to obchodzi. Wszystko skończone. Przekażcie mu, żeby zapomniał. - spuściłam głowę, żeby nie zauważyli łez spływających po policzkach. - Wczorajszy dzień wykończył mnie psychicznie. Straciłam przyjaciółkę i chłopaka. To za dużo. Wrócę do domu. Przemyślę wszystko i się odezwę. - powiedziałam.
- Wiesz, że będziemy tęsknić? - zaczął Luke.
- Wiem. Ja za Wami również. Za całym BieberTeam. Ale to koniec. Moja przygoda właśnie się skończyła. - stwierdziłam. - Jak będziecie w LA, dajcie znać. Możemy iść na piwo. - zaśmiałam się przez łzy. Zgodnie kiwnęli głowami. Przytuliłam ich jeszcze raz mocno i ruszyłam do windy. Nie odwracałam się. Wiedziałam, że gdy to zrobię, rozpłaczę się na dobre. A tego nie chciałam.
Zjechałam na dół. W holu stali dziadkowie z mamą. Tata załatwiał coś przy recepcji. Podeszłam do nich i po chwili ruszyliśmy w stronę wyjścia. Miałam nadzieję, że Beliebers zgromadzone przed hotelem nie rozpoznają mnie. Miałam rację. Kto by mnie rozpoznał bez makijażu i w rozciągniętym dresie? DO tego z dziadkami i rodzicami? Pewnie pomyśleli, że jakaś rodzinna wycieczka do Łodzi. Podeszliśmy do taksówki. Tata zapakował torby. Pożegnaliśmy się z dziadkami, którzy po chwili poszli do swojego samochodu, a my wsiedliśmy do taksówki na lotnisko. Przez całą drogę próbowałam nie myśleć o Justinie. Nawet w samolocie. Jednak nie miałam siły, żeby zapomnieć. Za bardzo bolało. Przypominały mi się wszystkie wspólne chwile. Pierwsze spotkanie. Pierwszy dotyk. Łzy spływały mi po policzkach. Na szczęście siedziałam przy oknie, wiec rodzice tego nie zauważyli. Po długim locie, w końcu dotarliśmy na miejsce. Na parkingu stało nasze auto, więc czym prędzej przepakowaliśmy się do niego i ruszyliśmy w kierunku domu.
Odetchnęłam z ulgą, gdy w końcu mogłam postawić nogę w swoim pokoju. W tym najbardziej przyjaznym miejscu. Bez problemów, bez zwad i zdrad. Zamknęłam się w nim i rzuciłam na łóżko pozwalając łzom płynąć po moich policzkach, przy okazji mocząc poduszkę.
Nie wiem nawet kiedy zasnęłam. Zmęczenie dało mi się we znaki. Otworzyłam oczy i zmarszczyłam czoło, gdy słońce poraziło mnie po oczach. Popatrzyłam na zegarek, który wskazywał 4 pm. Aż tak długo spałam?  Nie dobrze. Popatrzyłam na swój telefon. Bałam się go wziąć do ręki. Bałam się wiadomości od Justina. Na pewno już wiedział. Postanowiłam zaryzykować. Moje obawy się sprawdziły. Mnóstwo wiadomości oraz nieodebranych połączeń. 'To sobie sporo zapłaci za rachunek' pomyślałam. Nie odczytywałam wiadomości Od razu wszystkie usunęłam. Postanowiłam wyłączyć telefon. Włączyłam laptopa. Zalogowałam się na Twitterze i postanowiłam usunąć się z BieberTeam'u. Po chwili zauważyłam kilka wiadomości. Głównie treści: 'dlaczego? co się stało? pokłóciłaś się Justinem?'. Po chwili pojawiły się również tzw. hejty. "Zraniłaś Justina. Zobacz co dodał na Twitterze, głupia jesteś. miałaś szansę". Najbardziej zaciekawiła mnie ta o TT Justina. Postanowiłam zajrzeć. Łzy napłynęły mi do oczu. "Nie wiem co takiego zrobiłem, ale oddam za Ciebie życie. Odezwij się Z." Wyłączyłam szybko laptopa. Nie miałam ochoty się rozczulać. Nie wiedział co zrobił? Dobre sobie. Otarłam łzy i postanowiłam wziąć szybki prysznic. Tak też zrobiłam. Po wszystkim zeszłam do kuchni, żeby coś zjeść. Spodziewałam się, że rodziców nie będzie. Nie o tej porze. Wyjęłam masło orzechowe i zrobiłam kanapki. Poszłam przed tv. Włączyłam. Zajęta wchłanianiem kanapek, usłyszałam dobrze mi znaną piosenkę. Głos, który koił moje zmysły. Uniosłam wzrok na ekran TV i zobaczyłam Jego oczy. 'As long as you love me'. Zacisnęłam zęby i szybkim ruchem wyłączyłam TV. Postanowiłam ruszyć się z miejsca i iść na spacer. Poszłam się szybko przebrać. Sprawdziłam czy mam klucze i wyszłam. Poszłam w stronę skateparku, mając nadzieję, że spotkam Sue, Mike, Carol, Nicka i Maggie. Nie pomyliłam się. Jednak zobaczyłam jedynie Maggie i Sue. Gdy je zobaczyłam uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Próbowałam się skradać jednak to nie wyszło. Obejrzały się jak na rozkaz i zaczęły piszczeć.
- Zuz! Co Ty tu robisz? Przecież trasa trwa! - krzyknęła Sue, szybko podbiegając do mnie i mocno mnie przytulając.
- Owszem. Trwa, ale beze mnie. - powiedziałam.
- Jak to? Wylali Cię? - zdziwiła się.
- Sama się wylałam. Ale. Nie gadajmy o tym. Rozdział zamknięty. - powiedziałam. - Lepiej mówcie co u Was? Gdzie chłopcy? - zapytałam, zmieniając temat.
- Wyjechali. - powiedziała sucho Maggie.
- Gdzie? - zapytałam.
- Do pracy. Są w Nowym Jorku. - odparła.
- A Wy tu takie same. Teraz macie mnie. - zaśmiałam się.
- Co u Nicol? Wiemy, że byłaś w Polsce. - zaśmiała się Sue. Jednak uśmiech zmył się z jej twarzy, gdy zobaczyła moje łzy. - Co się stało? - zapytała szybko, mocno mnie przytulając.
- Nie ma już Nicol. To znaczy jest. Ale... Nie dla mnie. - powiedziałam i rozpłakałam się na dobre.
- Dlaczego? Jak to? - zapytała wyraźnie zdziwiona. Jeszcze niedawno jak była tu ze mną, było wszystko okej. Więc nie dziwiłam się jej pytaniu. Opowiedziałam im wszystko po kolei. Nie kryły wzburzenia.
- Po tym wszystkim co dla niej zrobiłaś, ona Ci się tak odwdzięcza. - stwierdziła Maggie. - Chodźmy coś zjeść, bo się wścieknę.
Ruszyłyśmy więc w kierunku najbliższej budki.
- Mam ochotę na babski wieczór. - stwierdziła Sue, gdy obżerałyśmy się hot-dogami. - Tylko my, pizza, piwo i jakieś filmy. Co Wy na to?
- Ja jestem na tak. - odpowiedziała Maggie.
- No ja chyba też. Poinformuję tylko rodziców. - zaśmiałam się. Dzięki Nim zapomniałam na jakiś czas o tym wszystkim. Do czasu.
Szłyśmy jedną z głównych alei. Gdy nagle zatrzymał się koło nas wielki, luksusowy samochód.
- Ej Ty! - usłyszałam znajomy głos. - Jest tu z Tobą Justin?
Powoli odwróciłam się w kierunku, z którego dochodził głos. Spojrzałam na dziewczyny, które stały jak oniemiałe. Podążyłam za ich wzrokiem i mój wzrok, spotkał się ze wzrokiem... Seleny.
______________________________________________________
TAKŻE MACIE NOWY ROZDZIAŁ. TROCHĘ MI SMUTNO, ŻE TAK MAŁO OSÓB CZYTA, NO ALE CÓŻ. PRZEZE MNIE TO WSZYSTKO. NIEPOTRZEBNIE ROBIŁAM PRZERWĘ. MAM NADZIEJĘ, ŻE ODZYSKAM CZYTELNIKÓW. MIŁO BYŁO WIDZIEĆ TAKIE DUŻE LICZBY. A NO I LICZĘ NA SZCZERE KOMENTARZE. ORAZ JEŚLI MOŻECIE I POSIADACIE TWITTERA O ROZPOWSZECHNIANIE. MAM NADZIEJĘ, ŻE INNYM SPODOBA SIĘ MOJE OPOWIADANIE. DZIĘKUJĘ I MIŁEGO CZYTANIA. ;3

czwartek, 27 czerwca 2013

44.

Wielki klucz zniknął. Odliczanie się skończyło. Pojawił się anioł z mojego snu. Chociaż to nie był prawdziwy Justin, na Arenie rozległ się głośny pisk i wrzask. W końcu nastała chwila ciszy, po której muzyka jakby z nieba zstępował anioł. Tysiące par oczu skierowały się ku wielkiemu ekranowi, na którym jeszcze kilka minut temu było odliczanie. Ekrany rozsunęły się, a między nimi pojawił się Justin. Ten widok nadal zapierał mi dech w piersi. Popatrzyłam na Luka i resztę, którzy już czekali aby odpiąć Jusa i zacząć show. Nie mogłam skupić myśli. To był dla mnie najważniejszy koncert podczas tej trasy. Moi rodzice poznali Justina. Justina Biebera. Wielką gwiazdę. Nie wiem co o Nim myśleli. Ale miałam nadzieję, że polubili człowieka, którego tak kocham. I nie za to, że jest najbogatszym chłopakiem, ale za Jego serce. Uśmiech. Spuściłam głowę przypominając sobie, że na Arenie może nie być Nicoli. Głośne krzyki, wrzaski, piski zagłuszyły to wszystko co zrodziło się w mojej głowie. Justin stał już na scenie. Po chwili krzyknął:
- Let's go! What's up POLAAAAAAAAAAND! - jeszcze głośniejszy pisk wybudził mnie z krótkiego letargu i już po chwili moje ciało zaczęło poruszać się w rytm muzyki.
Piosenki przemijały bardzo szybko. W końcu Justin zasiadł do 'Believe'. Ujrzałam, że jak na komendę w górę podniosły się serca. Te bliżej były czerwone, na trybunach białe. Wszystko to łączyło się w ogromną biało-czerwoną flagę. Wiedziałam, że to dla Niego. Polska najdłużej oczekiwała na Jego przybycie, a oni w ten sposób mu podziękowali. Wielkim szczęściem, że biały i czerwony to również kolory Kanady. Polskie Beliebers i Justina łączyła więź barw. Polska OLLG była w szoku, gdy Justin ją dotykał. Zasmuciło mnie to, że miała na imię Nicol. Przypomniała mi się przyjaciółka. Poczułam lekkie ukłucie w sercu. Jednak najmniej oczekiwanym momentem w całym koncercie było wtargnięcie jednej z dziewczyn na scenę. W pierwszym momencie nie wiedziałam co się dzieje. Nigdy nie mieliśmy takiej sytuacji. Dziewczyna pędziła w stronę Justina. Musiałam Go obronić. Wspólnie z Lukiem, Sill i Camile wyskoczyłyśmy z układem do przodu. Ochrona również była efektowna. Jeden z nich złapał dziewczynę jak lalkę i szybko zniósł ze sceny. Justin zdążył odskoczyć, ale widziałam na Jego twarzy zaskoczenie. 'Baby' będzie najbardziej zapamiętanym momentem z koncertu w Polsce.
Po wszystkim Justin jako pierwszy zszedł ze sceny. Dźwięk gitary jeszcze długo brzęczał mi w głowie. Sill podeszła do mnie, gdy schodziliśmy.
- Polska to świetny i klimatyczny kraj. - uśmiechnęła się i cmoknęła mnie w policzek, po czym podążyła za Lukiem, wtulając się w Jego bok. Uśmiechnęłam się. Nie mogłam się doczekać, aż ja przytulę się do swojego chłopaka. Podążyłam wzdłuż korytarza, prowadzącego do Jego garderoby. Otworzyłam ją, jednak nie zastałam Go w niej. Na korytarzu spotkałam Scootera.
- Widziałeś Jusa? - zapytałam.
- Jest w drodze na lotnisko. - odpowiedział, po czym odebrał telefon.
- Jak na lotnisko? - zapytałam sama siebie, gdyż Scooter zniknął gdzieś w głębi. Stałam chwilę nie wiedząc co ze sobą zrobić. Postanowiłam iść wziąć szybki prysznic, żeby już odświeżona, móc spotkać się jeszcze raz z rodziną.
Przyjemne strumienie oblały moje lekko obolałe ciało. Wyszłam, ubrałam się w luźny dres i byłam gotowa do odjazdu. Wyszliśmy tylnym wyjściem. To co zobaczyłam złamało moje serce. Wiedziałam, że nie obędzie się bez hejterów. Ale obecność osoby, którą traktowałam jak siostrę, w gronie ludzi, którzy nienawidzą mojego chłopaka, zabolała najbardziej. Wielki transparent:WYNOCHA Z TYM PEDAŁEM DO BURDELU, trzymany przez Nicolę i jakiegoś chłopaka złamał moje serce. Postanowiłam podejść do Niej i zapytać: czemu? Reszta tak jakby nie zauważała tego wszystkiego. Może byli przyzwyczajeni. Nie rozumieli zapewne napisu, który był głównym celem hejterów. Zaczęłam iść w stronę ściany, na której szczycie za barierkami znajdowała się moja 'przyjaciółka'.
- Nicola! Dlaczego?! - krzyknęłam mając już łzy w oczach. Poczułam nagle jak dwóch ochroniarzy staje blisko mnie. Zaczęli szeptać, żebym trzymała się z daleka dla swojego bezpieczeństwa.
- Zdradziłaś mnie. Zdradziłaś naszą przyjaźń dla tego pedała. - krzyczała. - Myślałaś, że się nie dowiem, że z Nim jesteś? Twoje SMS-y to nic. Masz! - krzyknęła jeszcze głośniej, rzucając mi jedną z popularniejszych gazet młodzieżowych w Polsce. Ujrzałam na okładce Justina. W okienku obok było zdjęcie moje i Jego, gdy odjeżdżaliśmy z parku. Tego dnia, tyle się o Nim dowiedziałam. Jednak najbardziej zdziwił mnie napis: 'Czy Justin Bieber rzuci piękną Selenę dla nieznajomej dziewczyny? Plotki głoszą, że jest Polką.' Selena? Przecież mówił, że już od dłuższego czasu z Nią nie jest. Jednak wtedy te myśli były niczym w porównaniu z żalem jaki ogarnął moje serce, widząc, że straciłam przyjaciółkę. Jedyną przyjaciółkę. Spojrzałam zapłakana w górę. Nicola widząc moje łzy jedynie się zaśmiała.
- Leć wypłacz się swojemu chłoptasiowi. Dla mnie jesteś nikim. - powiedziała. Jeden z chłopaków miał w ręce bilet na koncert, który po chwili spalił nade mną. Resztki popiołu delikatnie opadły na moich włosach. - Nie był mi potrzebny do szczęścia. - zaśmiała się.
Nie mogłam dłużej tego znieść. Szybko się odwróciłam i pobiegłam w stronę autobusu. Wbiegłam zapłakana, od razu kierując się do pomieszczenia z łóżkami. Nie miałam ochoty nikogo widzieć, z nikim rozmawiać. Nie reagowałam nawet na wołanie Sill, która próbowała dostać się do pomieszczenia. Weszłam we wnękę gdzie zazwyczaj śpi Justin. Wtuliłam się w Jego poduszkę, głęboko wciągając Jego zapach.
- Zuz! - Sill nie dawała za wygraną. - Otwórz, proszę.
Leżałam zapłakana. Co ja miałam teraz zrobić? Straciłam przyjaciółkę. I to w taki sposób. Plus. Nie nie wiedziałam, gdzie podziewa się Jus. Jego najbardziej teraz potrzebowałam. Ale... Przypomniał mi się napis w gazecie. Rozpłakałam się na dobre. A co jeśli On mnie cały czas oszukiwał? Co jeśli On nadal jest z ta Seleną? Usiadłam we wnęce po czym zsunęłam się na dół. Podeszłam i otworzyłam dziewczynie, która wytrwale czekała. Mocno się w nią wtuliłam.
- Nie płacz Maleńka. - powiedziała, cmokając mnie we włosy. - Nie wiem dokładnie co tam zaszło, ale nie przejmuj się hejterami Justina. Oni zawsze będą.
- Tyle tylko, że w tym gronie była moja przyjaciółka. - zaczęłam płakać. - Dodatkowo, nie wiem czy Justin mnie nie okłamuje. - powiedziałam, gdy wchodziłyśmy na przód autobusu, gdzie siedziała reszta. Popatrzyli na mnie.
- Z czym miałby Cię okłamać? - zapytał Luke.
- Z Seleną. Widziałam artykuł. - powiedziałam ocierając łzy. Nikt nic nie powiedział. Popatrzyłam po nich. Byli widocznie zmieszani. Oni o czymś wiedzieli.
- Możecie mi powiedzieć o co do jasnej cholery tu chodzi? - niemal krzyknęłam. Po dłuższej chwili, Sill spuściła głowę.
- Luke, powiedz jej. - powiedziała prosząco do swojego chłopaka.
- Ja? Umh. No dobrze. - odpowiedział niechętnie. Widać, nie chciał, żeby to On był winny wszystkiemu.
- Luke... - zaczęłam.
- Zuz. Nie myśl sobie, że Justin to kłamca czy coś. Ale... On nadal jest z Seleną. Ale tylko.... - zaczął. Nie chciałam tego słuchać. Na szczęście autobus był już pod hotelem, więc szybko wybiegłam. Nie zważałam na to czy gdzieś ktoś się na mnie rzuci, czy papparazzi zrobią mi kompromitujące zdjęcie. Liczyło się tylko to, żeby być już w środku. Żeby odnaleźć rodziców i wtulić się w ich ramiona. Ten dzień był jednak najgorszy w moim życiu. Ochrona ustawiona wzdłuż holu bacznie mi się przyglądała. Nie czekałam nawet na windę. Od razu pobiegłam w kierunku pokoju, gdzie zatrzymali się moi rodzice. Zaczęłam walić w drzwi. Po chwili otworzyła mi mama.
- Zuzia, co się... - zaczęła, gdy mocno się w nią wtuliłam i pozwoliłam moim łzom, całkowicie zmoczyć jej koszulkę. - Wejdź dziecko. - pociągnęła mnie delikatnie, zamykając za mną drzwi. Tata wstał z fotela i podszedł niczego nieświadomy.
- Chodź tu Skarbie. - podszedł owijając mnie kocem i sadzając obok na kanapie. - A teraz mów.
- Chcę wrócić do domu. Proszę. - zaczęłam jeszcze bardziej płakać. - Nie pytajcie. Po prostu wróćmy do domu.
- Załatwię bilety na jutro. Rano pożegnasz się z dziadkami. Ale co z Twoimi rzeczami? - zapytał tata.
- To co jest w autobusie, należy do Biebera. On to kupił więc On to weźmie. - powiedziałam wtulając się bardziej w ramiona ojca.
- Cii, Skarbie. Połóż się. Jesteś przemęczona. - powiedział. Kiwnęłam tylko głową. Nie miałam ochoty nawet z Nimi rozmawiać. Zdjęłam buty i położyłam się na kanapie. Tata owinął mnie kocem. - Śpij Córeczko. - cmoknął mnie w czoło i razem z mamą poszli do sypialni hotelowej.
Leżałam, patrząc w przestrzenny sufit. Łzy nadal płynęły po moich policzkach.
- Wykorzystał mnie. Ten seks, to wszystko. - myślałam. - Jak mógł. On nadal z nią jest. Oni.... Aghh.. - zrozpaczona przymknęłam oczy.
Rano obudziłam się w takim samym nastroju w jakim zasnęłam. Byłam przygotowana fizycznie, żeby pożegnać się z BieberTeamem. Jednak psychicznie nie miałam siły. Wiedziałam, że będę tęsknić za tym wszystkim. Ale nie po takim kłamstwie. Oni doskonale wiedzieli. Usiadłam. w głowie delikatnie mi zawirowało. - To przez płacz. - pomyślałam. Postanowiłam iść pożegnać się teraz z Nimi. To był najlepszy moment. Od razu porozmawiam ze Scooterem o zerwaniu umowy. Rodzice jeszcze spali więc po cichu wyszłam z pokoju i udałam się do pokoju, gdzie ostatnio zostawiłam swoje rzeczy. Gdy weszłam do pomieszczenia zauważyłam, że praktycznie nic nie zostało tu ruszone. Brakowało rzeczy Jusa rozrzuconych na podłodze. - Zabrał je. - stwierdziłam w myślach. Zaczęłam zbierać swoje. Na stoliku zauważyłam małą karteczkę. "Musiałem pilnie wylecieć do Los Angeles. Przepraszam, że tak bez uprzedzenia. Kocham Cię. Twój Justin." Łzy ponownie napłynęły mi do oczu. Zmięłłam kartkę i rzuciłam ją w kąt. Zebrałam sowje rzeczy i byłam gotowa do wyjścia. Otarłam rękawem łzy i ruszyłam w kierunku jadalni. Wiedziałam, że o tej porze zastanę ich na śniadaniu. Gdy weszłam, wszystkie oczy skierowały się na mnie.
- Zuz. - powiedziała nieśmiale Sill.
- Przestań. - zgromiłam ją. - Przyszłam ogłosić, że odchodzę. Nie pasuję do BieberTeamu. Miło było Was poznać i z Wami pracować. Schooter, jeśli mógłbyś. Masz mój adres. Wyślesz mi wypowiedzenie. - powiedziałam, próbując być opanowaną. Scooter natomiast nie wiedział co powiedzieć. Kiwnął głową na znak, że zrozumiał. Widziałam w Jego oczach smutek. Popatrzyłam po reszcie. Zwróciłam uwagę na zranione i zszokowane miny Luke i Sill. Kiwnęłam tylko głową i ruszyłam ku wyjściu. Wiedziałam, że zaczną za mną iść, dlatego szybko weszłam do windy i nacisnęłam kilka przycisków dla zmyłki. Wjechałam na swoje piętro. Oni zaczną szukać niżej. Ale mnie tu już nie będzie.

_________________________________________
TAK WRÓCIŁAM. PO DŁUGIM CZASIE, ALE JESTEM. MAM NADZIEJĘ, ŻE SPODOBA SIĘ WAM ROZDZIAŁ. TERAZ BĘDĘ DODAWAĆ WPISY, GDY BĘDĘ MIAŁA WENĘ. MAM NADZIEJĘ, ŻE POWRÓCICIE W TAK LICZNYM GRONIE W JAKIM WAS ZOSTAWIŁAM. KOCHAM WAS. WASZA ZUZ. <3

środa, 5 czerwca 2013