środa, 1 maja 2013

30.


Poczułam jak splata swoje palce z moimi i delikatnie ściska moją dłoń. Na chwilę zatrzymaliśmy się przy samochodzie. Justin oparł mnie o maskę samochodu i popatrzył mi w oczy.  Po chwili przybliżył twarz do mojej. Musnął delikatnie moje wargi swoimi, składając na nich delikatny pocałunek. Delikatnie odsunął się ode mnie i złapał mnie za dłonie. Byłam lekko zdezorientowana.
- Zuz. Obiecaj, że nie odwrócisz się ode mnie. – powiedział, a w Jego oczach ujrzałam smutek.
- Dlaczego miałabym się odwrócić? – zapytałam ściskając Jego dłoń.
- Pamiętasz jak Ci mówiłem, że czasami nie jestem sobą? Jutro może to nastąpić. Ale chcę, żebyś pamiętała to o czym mówiłem Ci tam u mnie w domku. – powiedział, a w Jego oczach ujrzałam ból.
- Justin. Przecież nie mam zamiaru się od Ciebie odwrócić. To, że jesteś w świecie biznesu i tych innych nic dla mnie nie zmienia. Przecież od jutra i ja wejdę do tego świata.  Też posmakuję tego jak to wygląda. I może ta cała gwiazdeczka będzie w centrum, ja również będę miała świadomość, że jestem na tej samej scenie i, że widzą mnie ludzie. – powiedziałam patrząc na chłopaka.
- Tak. Zuz. Widziałaś co się działo dzisiaj przy lotnisku, gdy Selena wysiadła z samochodu. Tłum paparazzich ją otoczył. Miała szczęście, że w pobliżu nie było fanów.
- Widziałeś ją? – zapytałam.
- Zuz. Ja ją znam. – powiedział spuszczając głowę. – To moja była dziewczyna.  Dlatego zaparkowałem w tej uliczce.
-  Aaaa. Jak się poznaliście? I dlaczego do Niej nie podszedłeś? – zapytałam trochę zawiedziona, dowiedziawszy się o tym, że taka śliczna gwiazda jak Selena, była z Justinem. Kiedy oni się poznali? Przecież Jus tańczy, ona gra w filmach. Myśli zaprzątały mi głowę.
- Bo widzisz… To był tylko show biznes. Rozkręcenie kariery. Paparazzi widząc to zaczęli by znów pisać niestworzone rzeczy. A ja nie kocham jej. Ja już jej nie kocham… Ja… - zaczął.
- Jus. Nie musisz kończyć. Rozumiem Cię. W USA trzeba jakoś się wybić. Świetnie to rozumiem. Poza tym. Nie zdziwiłabym się, gdybyś powiedział, że nadal ją kochasz. Ona jest piękna i wiesz… - powiedziałam.
- Ale nie kocham jej. Ja… Zuz. Ja się chyba w Tobie zakochałem…  Czuję to. Ale… - zaczął.
- Cii.. Nie kończ. Po prostu odwieź mnie do domu.  – odpowiedziałam delikatnie zawiedziona, domyślając się, że Justin może i się zakochał, ale nie chce się publicznie ze mną pokazywać. On tancerz z takim doświadczeniem, po związku z Seleną Gomez miałby się pokazać ze zwykłą dziewczyną z Polski, która jeszcze nic nie pokazała ludziom.
Na te słowa nic nie odpowiedział. Otworzył mi drzwi, żebym wsiadła. Ruszyliśmy spokojnie. Żadne z nas się nie odzywało. Czułam łzy pod powiekami. Co ja sobie wyobrażałam? Zatrzymaliśmy się u mnie pod domem. Justin popatrzył na mnie niepewnie pochylając się, żeby po chwili złożyć na moim policzku pocałunek.
- Będę musiał wytrzymać te kilka godzin bez Twojego widoku. – powiedział. Zobaczyłam w Jego oczach smutek, tęsknotę. Może jednak On naprawdę mnie kocha.
- O której jutro mam być w Centrum? – zapytałam, żeby zmienić temat.
- Przyjadę po Ciebie. – powiedział.
- Justin. Naprawdę nie musisz. – powiedziałam patrząc na swoje kolana.
- Ale chcę… Będę o 4. – powiedział, po czym usłyszałam znajomy dźwięk otwieranego zamku w drzwiach. Otworzyłam je i wysiadłam.
- Do jutra Justin. – powiedziałam.
- Do zobaczenia Shawty. – powiedział ruszając z miejsca.
Co się porobiło w moim życiu. To nie dzieje się naprawdę. To nie jest moje życie. Życie zwykłej Zuzanny. Scooter wspominał, że to będzie ogromna trasa. Ile ja tam wytrzymam? Otworzyłam drzwi od domu, wchodząc do środka. Zobaczyłam rodziców siedzących w salonie. Podeszłam do nich i ujrzałam na kolanach mamy album rodzinny. Przypomniały mi się chwile w Polsce. Zawsze, gdy wyjeżdżałam na jakieś obozy lub inne kolonie, mama brała album i wszyscy razem oglądaliśmy zdjęcia. Tym razem też tak było. Czekał mnie długi wyjazd więc bez tego się nie obyło.  Rodzice popatrzyli na mnie, robiąc mi miejsce w środku. Usiadłam między Nimi biorąc album do rąk. Przeglądaliśmy te zdjęcia, gdy zobaczyłam łzy, które spadały na spodnie mamy. Spojrzałam na nią i zobaczyłam, że płacze.
- Mamo? Nie płacz. Nie wyjeżdżam na zawsze. – powiedziałam wtulając się w nią.
- Moja malutka dziewczyna spełnia swoje marzenia. Zobaczysz tyle świata. Zawsze o tym marzyłaś. – powiedziała.
- A dzięki komu? Dzięki Wam. Gdybyśmy się tu nie przeprowadzili nie miałbym okazji poznać Scooter’a i tych wszystkich innych ludzi. I oczywiście, że tęsknię za dziadkami i Nicolą, ale muszę iść dalej ze swoim życiem. – powiedziałam, patrząc na nich obydwoje.
- Koniec tych smętów. Idziemy na jakiś obiad do restauracji. – powiedział tata, wstając z kanapy. Uśmiechnęłyśmy się z mamą i popędziłyśmy się przyszykować.
Poszłam do pokoju, żeby wziąć prysznic. Delikatnie się pomalowałam. Wyjęłam z szafy jakąś letnią sukienkę. Na nogi naciągnęłam sandałki i byłam gotowa. Zeszłam na dół, zauważywszy, że czekali już tylko na mnie. Wyszliśmy zadowoleni z domu. Poszliśmy w stronę miasta, wchodząc do ładnie wyglądającej z zewnątrz restauracji. Usiedliśmy przy stoliku, a kelner przyniósł nam menu. Po chwili zauważyłam kobietę, która usiadła przy stoliku z jakimś mężczyzną.  Kobieta wydawała mi się dziwnie znajoma. Widziałam już gdzieś tą kobietę. Obserwowałam ją. Po chwili podszedł do Nich kelner, pytając: Co dla Pana, Panie Bieber? Na dźwięk tego nazwiska, gdzieś w głowie zapaliła mi się lampka. Słyszałam już te nazwisko. Z zamyślenia wyrwał mnie kelner, który przyszedł odebrać zamówienie.  Złożyliśmy je i czekaliśmy na posiłek. Zapomniałam później o moich myślach związanych z nazwiskiem Bieber, zajmując się pysznym jedzeniem.

__________________________________________________
Kochani! Dziękuję Wam bardzo. Wczoraj pobiliście rekord oglądalności w ciągu dnia. Kochani jesteście. Miło byłoby zobaczyć komentarze pod tym postem. A może nawet Was zaszantażuje.;3 Za 6 komentarzy, będzie kolejna część. ;3 Co Wy na to? ;3

9 komentarzy: