niedziela, 14 lipca 2013

47.

Justin grał dalej patrząc w moje oczy, a nogi robiły mi jak z waty. Gdy kończył, w Jego oczach ujrzałam łzy.
- Zuz, co się z Nami stało? - zapytał niemal płacząc.
Nadal nie mogąc uwierzyć w to, że słyszę Jego głos, widzę Jego obecność, bez wahania do Niego podeszłam. Justin widząc to, odstawił gitarę i mocno mnie do siebie przyciągnął. Wziął mnie na ręce. Oplotłam nogami Jego biodra i przez łzy powiedziałam, żeby zaniósł mnie na górę. Zostawiając gitarę opartą o framugę i otwarte drzwi, wniósł mnie na górę i odnajdując mój pokój, wszedł do niego. Chłopak usiadł na łóżku, nadal mocno trzymając mnie w swoich objęciach. Cichutko łkałam w Jego szyję, wciągając ten cudowny zapach. on delikatnie głaskał mnie po plecach, co sprawiało, że czułam się bezpiecznie.
- Dlaczego odeszłaś nic mi o tym nie mówiąc? - powiedział, przerywając ciszę.
- To Ty mnie pierwszy zostawiłeś. Dlaczego nic mi wcześniej nie powiedziałeś o tym locie? - powiedziałam z wyrzutem.
- Zapomniałem o tym. Byłem tak bardzo podekscytowany Twoją rodziną, Polską, polskimi Beliebers, że kompletnie zapomniałem. - odpowiedział. W Jego oczach ujrzałam prawdę. Nie kłamał. Moje serce skakało ze szczęścia, gdy tak ciepło mówił o moim kraju. - Gdy Sill i Luke mi o tym powiedzieli. Musiałem przyjechać. - powiedział.
- Oni... Oni mi powiedzieli o Tobie i Selenie. - powiedziałam, delikatnie odsuwając się od Justina.
- Mogę Ci to wszystko wytłumaczyć? - zapytał. Byłam ciekawa co powie, widziałam już sesję, więc jeśli właśnie o tym powie, będę wiedziała, że mnie nie okłamuje. - pomyślałam. Kiwnęłam mu głową, żeby kontynuował. - Gdy z nią byłem, obiecałem jej, że będą ją wspierał w każdej sytuacji, nawet jeśli nie będziemy już razem. Niedługo wydaje nową płytę. Ona wie, że jej Selenators kupią ją, ale to i ta nie wystarczy. Trzeba jakoś rozkręcić ten biznes. Zuz. Show biznes jest naprawdę poplątanym przymusem, gdy jesteś sławną osobą. Trzeba się wykreować, tak, żeby media i inni Cię przyjęli. Dlatego Selena poprosiła mnie o pomoc. Mała sesja do jednej z gazet. Później i tak się to rozniesie. - tłumaczył mi. Ale, gdy usłyszałam to ostatnie o sesji, uśmiech pojawił się na mojej twarzy, a ja wtopiłam swoje usta w Jego. Zauważyłam mały szok na Jego twarzy, ale po chwili poczułam jak usta chłopaka układają się w uśmiech nadal mnie całując. - Co się stało? - zapytał, gdy skończyłam. Uśmiechnęłam się tajemniczo i zeszłam z Jego kolan. Niczego nieświadomy siedział z wyciągniętymi rękoma w moją stronę.
- Zaraz Ci pokaże. - zaśmiałam się i popędziłam na dół, gdzie ostatnio zostawiłam gazetę. zobaczyłam, że gitara stoi w korytarzu, a drzwi są zamknięte. Tata musiał tu być. Spojrzałam w kierunku kuchni, gdzie siedzieli rodzice i szeroko się uśmiechnęłam.
- Wszystko dobrze? - zapytali zgodnie. Kiwnęłam im głową i wzięłam z kanapy gazetę, pędząc z powrotem na górę.
Justin siedział nadal w tej samej pozycji, w której Go zostawiłam. Zamknęłam za sobą drzwi i pokazałam mu sesję.
- A więc to tak? - zaśmiał się.
- Chciałam to usłyszeć od Ciebie. - powiedziałam. - Justin. Ja. Ja Cię naprawdę kocham. Nie kocham bogatego chłopaka, który ma miliony Beliebers na całym świecie. Kocham tego zwykłego chłopaka, który zauroczył mnie swoimi ustami, oczami, ciepłem. - powiedziałam. - Gdy oni mi powiedzieli o tym byłam załamana. Do tego, Selena spotkała mnie ostatnio na ulicy i zapytała czy Ciebie przypadkiem nie ma, bo nie dokończyliście czegoś.
- Ah, tak. - zaczął. - Jej manager chciał, żebyśmy udzielili wywiadu, ale musiałem wracać, gdy Scooter do mnie zadzwonił. Mówił, że to dotyczy mnie i Ciebie. Więc wróciłem jak najszybciej. Później się wszystkiego dowiedziałem. Że odeszłaś z BieberTeam'u. Że odeszłaś ode mnie. - spuścił głowę. Wstał i wyjął z tylnej kieszeni dzinsów jakieś papiery w koszulce. - To Twoje wypowiedzenie. Scooter poprosił, żebym namówił Cię, żebyś z Nami została. - podał mi dokumenty. - Taniec to Twoje życie.
- Zostanę. - kiwnęłam głową i mocno wtuliłam się w ciało chłopaka.
- Tak dawno Cię nie miałem. - szepnął mi do ucha, mocno przyciągając mnie do siebie, a ja poczułam wszystkie Jego mięśnie łącznie z Jerrym.
- Nic z tego Skarbie. - szepnęłam i musnęłam Jego usta.
- Te dni? - zapytał. Kiwnęłam głową, lekko się rumieniąc. - Twoi rodzice pewnie mnie nienawidzą. Mówiłaś im dlaczego wracasz do domu? - zapytał biorąc mnie na kolana.
- Tak. Ale wiedzą, że to moje życie. Martwią się, ale wiedzą, że dam radę. - uśmiechnęłam się.
- Pakuj się, bo wracasz dzisiaj ze mną. Za jakieś 2 godziny mamy samolot. - uśmiechnął się.
- Tak jest szefie. - zaśmiałam się.
Po chwili Justin pomógł mi pakować rzeczy do torby. Trochę się zeszło, więc czym prędzej Justin zniósł moją torbę na dół, gdy ja w tym czasie szykowałam się w łazience. Musiałam jeszcze powiedzieć rodzicom. Czym prędzej wyszłam z łazienki i udałam się w stronę schodów. Pośpiesznie schodząc, stopa omsknęła się na krawędzi stopnia i niechlujnie spadłam z kilku stopni. Poczułam ostry ból w kostce, a po chwili mocne ramiona Justina.
- Zuz? Nic Ci nie jest? - zapytał wystraszony. - Państwo Rek! - krzyknął w kierunku kuchni, a po chwili pojawili się rodzice.
- Co się stało? - krzyknęła mama.
- Chyba skręciłam kostkę. - odpowiedziałam, krzywiąc się z bólu, gdy próbowałam wstać. Justin szybko wziął mnie na ręce i położył na kanapie. Mama w tym czasie zadzwoniła do naszego lekarza. Chłopak zdjął mi szybko skarpetkę i zaczął oglądać kostkę.
- Puchnie coraz bardziej. - dotknął delikatnie jej, mimo tego, że kostka bardzo bolała, Jego dotyk łagodził w pewnej części ten ból.
Cała trójka siedziała przy mnie do momentu, gdy przyjechał lekarz. Justin stał zdenerwowany i patrzył, gdy tata poszedł otworzyć lekarzowi. Gdy ten wszedł, od razu zauważył Justina.
- Witam. Moja córka jest Pańską fanką. - przywitał się z Justinem, który lekko się uśmiechnął.
- Może Pan obejrzeć kostkę mojej dziewczyny? - odpowiedział. Spojrzałam na Niego. Widziałam w Jego oczach smutek.
- Justin, ja nie umrę na skręconą kostkę. - zaśmiałam się, widząc przerażenie w oczach chłopaka.
- Panie Bieber, oraz rodzice tej młodej damy. Nie ma się czym martwić. Skręcona kostka. Proszę zawieźć córkę na pierwsze lepsze pogotowie. Myślę, że skończy się tylko na opasce uciskowej, jednak niech dziewczyna nie nadwyręża tej nogi przez jakieś 2 miesiące. - powiedział lekarz, gdy obejrzał moją nogę.
Gdy wychodził, poprosił jeszcze o autograf dla córki i wyszedł.
- Zuz, za chwilę zawieziemy Cię na pogotowie, więc pożegnaj się z Justinem. - powiedział tata.
- Ale... Ale ja wracam w trasę. - powiedziałam, siadając.
- Przykro mi Skarbie. Słyszałaś, co lekarz powiedział. - odpowiedziała mama. Skierowali się w kierunku kuchni, zostawiając mnie i Justina samych. Do oczu napłynęły mi łzy.
- Wiesz co to znaczy? - zapytałam.
- Wytrzymamy. - odpowiedział, usiadł obok i mocno mnie przytulił. - Będę dzwonił. Niedługo mamy przerwę. Obiecuję, że po RPA, od razu wracam do Ciebie. - powiedział. - Kocham Cię Skarbie. - szepnął mi we włosy, a ja rozpłakałam się jak małe dziecko.
- Ale to tak długo. Boje się. Boje się, że nie przetrwamy.
- Przetrwamy wszystko. - powiedział. - Powiem Scooterowi, że zaczekamy na Ciebie. Będziesz dalej tańczyć przy mnie. A po przerwie wrócisz do trasy.
- Przeprosisz ich wszystkich ode mnie? Sill i Luke też? - zapytałam.
- Tak Kochanie. Chociaż Ty nie jesteś niczemu winna. - powiedział.
Po chwili rodzice weszli do salonu. Justin pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do samochodu. Podał mi mój telefon.
- Pamiętaj, żeby był zawsze włączony. - szepnął i ucałował mnie w czoło. Wziął gitarę od mojego taty i ruszył w kierunku swojego auta. Patrzyłam w szybę, gdy odjeżdżaliśmy. Tam stał mój bóg. Mój chłopak.
Od tamtej pory dni stały się rutyną. Justin dzwonił po kilka razy dziennie. Rano wstawałam i miałam wiadomość od Niego, co sprawiało, że miałam doskonały humor przez resztę dnia. Gdy dzwonił, czasami mi śpiewał. Ciągle śledziłam Go na bieberfever, oraz twitterze. Sue i Maggie często mnie odwiedzały. Więc nie miałam jak się nudzić. Ciągle próbowałam rozchodzić obolałą nogę. Jednak polepszenie było minimalne. Kiedy wybraliśmy się do lekarza nie usłyszałam dobrych wiadomości.

_____________________________________________________________
TAKI TAM NOWY ROZDZIAŁ. TROCHĘ CHAOTYCZNY. MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ WAM SPODOBA. UDOSTĘPNIĘ TO PO 20. PAMIĘTAM O 5 MINUTACH DLA CORY'EGO.(*) LICZĘ NA WASZE KOMENTARZE I POLECANIE MOJEGO OPOWIADANIA. CZYTACIE=KOMENTUJECIE. PROSZĘ. #MUCHLOVE ♥

poniedziałek, 1 lipca 2013

46.

- Tak. Do Ciebie mówię. - powiedziała Selena, gdy przez dłuższą chwilę nic nie mówiłam. Ale jak miałam coś powiedzieć, kiedy byłam w szoku. Po chwili się ocknęłam.
- Nie ma ze mną Justina. Jest w trasie. - odpowiedziałam.
- Tak wiem. Wczoraj był tu w LA, ale dostał telefon i musiał wracać. Jak zobaczyłam Ciebie to myślałam, że jest tu gdzieś. - powiedziała.
- A czemu miałaby tu być ze mną? - zapytałam. Wątpię, żeby Justin jej powiedział o nas, kiedy byli ze sobą.
- No w końcu tańczysz dla Niego, więc? - zapytała lekko rozbawiona.
- Nie. Już nie tańczę. - odpowiedziałam. - I nie było tu Justina.
- Szkoda. Wczoraj nie dokończyliśmy pewnych spraw i myślałam, że dziś dokończymy. No ale okej. Trzymajcie się dziewczęta. - pomachała Nam i jej samochód odjechał.
Dość długo jeszcze stałam w pustą przestrzeń, która pojawiła się przede mną po jej odjeździe. 'On był tu dla niej. To była ta ważna sprawa. I jeszcze czegoś nie dokończyli' - pomyślałam. Nie wiedziałam nawet kiedy z moich oczu wypłynęły łzy. Sue i Maggie podeszły szybko do mnie.
- A więc to sprawa sercowa. Konieczny jest babski wieczór. - powiedziała Maggie.
- Nie myśl o tym. Chodź. Powiesz rodzicom, że u mnie nocujesz. Zobaczysz. Zapomnisz. - uśmiechnęła się pocieszająco Sue, a ja jej uwierzyłam i podążyłam za nią. Doszłyśmy do mojego domu. Rodzice już tam byli. Przekazałam im, że śpię u Sue, wzięłam potrzebne rzeczy i wyszłam. Weszłyśmy do jej domu. Zaskoczył mnie wystrój. Jak na wyluzowaną Sue, dom był utrzymany w staromodnym tylu. Nikogo nie było w domu więc mogłyśmy się rozgościć. Zasiadłam na wielkim fotelu i czekałam aż Sue zamówi pizze. Włączyłam tv. Przeskoczyłam kilka kanałów. Żaden jednak mi nie pod pasował. Włączyłam kanał z muzyką i ruszyłam w kierunku kuchni, żeby pomóc Maggie, która kroiła owoce. Kołysałyśmy się w rytm muzyki, która leciała w tv. Nagle usłyszałam Jego głos. Dziewczyny szybko spojrzały na mnie. Sue szybkim ruchem pobiegła do salonu, żeby wyłączyć odbiornik.
- Nie. Sue, zostaw. Jedna piosenka nie zepsuje mi humoru. - uśmiechnęłam się do dziewczyny. W głębi duszy, ten głos coraz bardziej ranił moje serce. Gdy piosenka dobiegła końca, odetchnęłam z ulgą. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Maggie ruszyła w kierunku drzwi, żeby je otworzyć. Pizza. Ucieszyłyśmy się i już po chwili jadłyśmy ze smakiem kaloryczne jedzenie, oglądając przy tym zabawne komedie. Jednak i to kiedyś męczy. Poszłam szybko się odświeżyć. W łazience zastałam niestety przykrą niespodziankę.
- Sue! Chodź na chwilę! - krzyknęłam z łazienki, mając nadzieję, że przyjaciółka za chwilę do mnie dołączy.
- Co się stało? - zapytała, niepewnie wchodząc do łazienki.
- Okres. - odpowiedziałam z zażenowaną miną. - Masz jakiejś podpaski lub tampony?
- Tak, w tej szafeczce.. - pokazała ręką i po chwili wyszła.
Z jednej strony ucieszyłam się, bo wiedziałam teraz, że na pewno nie było wpadki z Justinem. Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl tamtych momentów. Po wszystkim udałam się na dół. Miałam spać na kanapie. Dziewczyny zostawiły mi koce i poduszkę. Położyłam się wygodnie i po chwili odpłynęłam w ramiona Morfeusza.
****SEN****
- Justin! Nie puszczaj mnie! - krzyczałam, roztrzęsionym głosem.
- Nigdy Cię nie puszczę. Trzymaj się mocno, wyciągnę Cię. - powiedział Justin, mocno trzymając moją dłoń. Silny wiatr i morskie powietrze, uniemożliwiały normalne oddychanie. Ledwo łapałam powietrze. - Oddychaj SKarbie. Breathe.
- Justin, ja już dłużej nie wytrzymam. - odpowiedziałam ze łzami w oczach.
- Justin! Justin pomóż mi! - usłyszałam krzyk Seleny. Chłopak zdezorientowany zaczął rozglądać się po wzgórzu.
- Selena?! - krzyknął w dal.
- POMÓŻ MI! - krzyczała.
- Justin. Ja spadam. - krzyknęłam do chłopaka. Byłam całkowicie wyczerpana. Ból w nadgarstku się wzmagał.
- Skarbie. Trzymaj się mocno. - powiedział, próbując mnie podciągnąć.
- Justin, proszę Cię! - Selena nie dawała za wygraną.
Nagle poczułam mocne szarpnięcie w dół.
- JUSTIN! - krzyknęłam oddalając się w ciemną przestrzeń.
********
Obudziłam się cała roztrzęsiona. Oczy piekły niemiłosiernie. W gardle czułam suchotę. Rozejrzałam się dookoła. Było jeszcze ciemno. Niepewnie podniosłam się z kanapy i ruszyłam w kierunku kuchni. Nalałam szklankę wody i wróciłam na miejsce. Upiłam łyk. Co miał znaczyć ten sen. Coś pociągnęło mnie w dół. Zerwało moją więź z Justinem. Ale co to było? Gdzieś w głębi siebie usłyszałam ciche 'zaufanie'. Postanowiłam wrócić do domu. Teraz. Szybko się ubrałam, posprzątałam po sobie. Zostawiłam tylko jeszcze kartkę Sue, żeby się nie martwiła i wyszłam.
Podążałam ciemną ulicą, na którą padało przygaszone światło latarni. Mój dom znajdował się przecznicę dalej, jednak zaczęłam się bać. Czemu wyszłam sama o tej porze? Zaczęłam biec. Chciałam jak najszybciej dotrzeć do domu. Na szczęście obyło się bez żadnych atrakcji. Po cichu weszłam do domu i udałam się do łóżka. Po chwili pogrążyłam się w błogim śnie. Już nic więcej mi się nie przyśniło.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek. 11. Nie było tak źle. Odbyłam poranną toaletę i udałam się do kuchni. Rodzice siedzieli przy stole. Był weekend więc mogłam ich zastać w domu.
- Nie zauważyliśmy kiedy wróciłaś. - zwrócił się do mnie tata.
- Bo wróciłam nad ranem. Nie mogłam zasnąć u Sue. - odpowiedziałam robiąc śniadanie. - O dzisiejsza gazeta? - zapytałam, biorąc czasopismo do ręki.
- Tak, był już dostawca. Czytaj szybko, ja następny. - zaśmiał się tata.
Uśmiechnęłam się i podążyłam w kierunku salonu. Jadłam i przeglądałam gazety, gdy nagle trafiłam na sesję Seleny. Zagryzłam szczęki, widząc ją. Była piękna. Idealna twarz, figura. Przerzuciłam stronę i moje serce zamarło. Zdjęcia jej i Justina. Wspólna sesja. Pod spodem zobaczyłam krótki artykuł. Z bolącym sercem zaczęłam czytać. "Czyżby miłość rozkwitała na nowo? Justin Bieber zgodził się na sesję ze swoją byłą, a może ponowną dziewczyną Seleną Gomez, która właśnie wydała nowy album". Jaka ja byłam głupia. Przypomniały mi się słowa Sill i Luka. 'Może to tylko dla interesów'. I może o to chodziło wczoraj Selenie. Zaśmiałam się w duchu. Nagle usłyszałam dzwonienie do drzwi. Poprawiłam pomiętą bluzkę i otworzyłam drzwi. Pizza.
- Tato? Zamawialiście pizzę? - krzyknęłam w kierunku kuchni.
- Tak. Już idę. - odkrzyknął i po chwili pojawił się w korytarzu. Ja natomiast  ponownie udałam się do salonu. Nie zdążyłam dobrze usiąść, gdy znów zadzwonił dzwonek.
- Tato! Otwórz. - krzyknęłam.
- Zuziu. Do Ciebie. - usłyszałam po chwili tatę. Zmarszczyłam brwi. Pewnie Sue przyszła na mnie nakrzyczeć, że tak szybko wyszłam. Jednak po chwili usłyszałam dźwięk gitary. I znane mi akordy.
I gave you everything, baby, everything I had to give
Girl, why would you push me away?
Lost in confusion, like an illusion
You know I'm used to making your day.
Usłyszałam słowa i stając w korytarzu uniosłam wzrok, który skierował się prosto w czekoladowe oczy.
______________________________________________
WIEM, ŻE KRÓTKI. NO ALE W POŁOWIE STRACIŁAM WENĘ I WYSZŁO JAK WYSZŁO. MAM NADZIEJĘ, ŻE POMIMO WSZYSTKO I TAK WAM SIĘ SPODOBA. I TAK, ZUZ MA OKRES. ;3 LICZĘ NA KOMENTARZE I #RT Z MOIM OPOWIADANIEM NA TT. #MUCHLOVE