poniedziałek, 29 kwietnia 2013

29.

Nie mogłam uwierzyć, że widzę ją na żywo. Kiedyś oglądałam jakiś serial z jej udziałem. Podobało mi się to. Widać, że jest świetną aktorką. Ubrana w białą koronkową sukienkę przed kolano, wyglądała nieziemsko. Musiałam cofnąć się w stronę ściany, gdyż fala paparazzi by mnie zadeptała. Sława. Fajna rzecz. Przypomniała mi się ostatnia sytuacja z moim udziałem i paparazzi. Nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie w pasie, zakrywając usta dłonią. Chciałam się wyrwać, jednak napastnik pociągnął mnie do tyłu za ścianę. Niewiele myśląc wzięłam zamach nogą, wyginając ją do tyłu i celnie trafiając w krocze napastnika. Gdy pod wpływem bólu mnie puścił, szybko się odwróciłam, żeby zadać dodatkowy cios torbą. To co ujrzałam bardzo mnie rozśmieszyło ale równocześnie i zdenerwowało. Przede mną stał skulony Justin, trzymając się niepewnie spodni.
- Jus. Ja nie chciałam. Nie wiedziałam, że to Ty. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby, próbując powstrzymać się od wybuchu śmiechu. - Poza tym to Twoja wina! Po co mnie atakowałeś? - zapytałam przybierając poważny ton głosu.
- Zuz. Chwila. Usiadł skulony pod ścianą. - powiedział bardzo cicho.
- Jus. Przepraszam. Bardzo Cię boli? Może jedźmy szybko z tym do lekarza. - zaproponowałam zestresowana. Co jak za mocno uderzyłam? Wtedy poważnie się wystraszyłam. Przyklękłam przy chłopaku.
- Tak. Musimy do lekarza. - powiedział wstając. Wstałam za Nim i szybko podążyłam w stronę samochodu.  Znów poczułam jak Justin mnie obejmuje i unosi do góry. Okręcił mnie w okół własnej osi, a ja jak głupia się śmiałam.
- Już Cię przestało boleć? - zapytałam rozbawiona, gdy niósł mnie w kierunku samochodu.
- Nie bolało mnie w ogóle. Tylko żartowałem. - opowiedział rozbawiony.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam, gdy zaniósł mnie do samochodu, który dziwnie stał w małej uliczce.
- Zobaczysz. Na pewno Ci się spodoba. - powiedział wsiadając po mnie do samochodu i ruszając.
Wyjechaliśmy z tej nieszczęsnej uliczki na szerokie ulice miasta. Nie jechaliśmy długo. Dojechaliśmy do jakiegoś parku. Justin wysiadł i przeszedł otwierając mi drzwi. Skierowaliśmy się w najbardziej ustronne miejsce. Usiedliśmy na trawie. Przez długi czas nikt z Nas się nie odezwał.
- Tęsknię za nią. - powiedziałam w końcu, przerywając ciszę. Justin widząc łzy w moich oczach, przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Nie trzeba mi było nic więcej. Zrozumiał mnie.
- Tęsknota jest wyrazem miłości. - powiedział cmokając mnie w czubek głowy. - A Ty swoją przyjaciółkę kochasz nad życie, więc wiem jaka to musi być tęsknota.
- Dziękuję Justin. - wtuliłam się w Niego jeszcze mocniej.
- Poza tym jutro rusza trasa. Zajmiesz się tańcem. Twoja tęsknota zmaleje. - powiedział. - Poza tym... Wszystko się wyjaśni.
- Trasa. Dla kogo my w ogóle tańczymy? Kim jest ten ktoś, który nie przychodzi na próby? Skąd on będzie wiedział?
- Uwierz mi, że przychodzi. - powiedział wyraźnie zmieszany.
- Wracajmy już, dobrze? Chcę jeszcze spędzić trochę czasu z rodzicami. - powiedziałam.
Justin tylko kiwnął głową i pomógł mi wstać. Ruszyliśmy spokojnie w stronę samochodu. Justin przez cały czas trzymał mnie za rękę. Co między Nami jest?
_______________________________________
Dodaję krótką część. Niezbyt powalającą. Poza tym dziękuję Natalce, za udostępnienie mojego bloga u siebie. DZIĘKUJĘ.;*
http://allaroundtheworldmylifewithjustin.blogspot.com/ - łapcie opowiadanie Natalki. ;D

2 komentarze: