czwartek, 29 sierpnia 2013

48.

- Czy miała Pani kiedykolwiek jakiś uraz z tą nogą? - zapytał lekarz a ja popatrzyłam na mamę. Nie przypominam sobie, żebym miała coś złamane.
- Córka, gdy była mała miała zwichniętą kostkę, wie Pan. Dziecięce zabawy, chodzenie po drzewach. - spojrzała na mnie z uśmiechem. - Ale nasz polski lekarz powiedział, że wszystko już było w normie.
- Nie odczuwała Pani żadnego bólu? Pani matka mówiła, że Pani tańczy. Nic nie bolało podczas tańca? - tym razem zwrócił się do mnie.
- Nigdy. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Musiała Pani ponownie naruszyć ścięgna. Pani kostka po tak długim okresie powinna być już wyleczona, a tak niestety nie jest. - popatrzył na mnie.
- Ale będę mogła dalej tańczyć? - zapytałam, uważnie patrząc na mężczyznę.
- Obawiam się, że nie za szybko wróci Pani na scenę.- powiedział, a mi nagle pociemniało przed oczami.
Nie słuchałam Go więcej. Ciągle coś tłumaczył mojej rodzicielce, ale ja już nie miałam siły tego słuchać. Tu już nawet nie chodziło o taniec, chociaż do pewnego momentu był najważniejszy w moim życiu. Chodziło o Justina. Nie będę mogła być przy Nim w trasie. Nie będę widzieć Jego uśmiechu, czuć Jego dłoni, ust. Nie będę widzieć Jego oczu, które stały się moim tunelem w głąb Jego duszy. Nie chciałam Go stracić. Nieświadomie wstałam i podążyłam za mamą w kierunku wyjścia. Nadal nie ogarniałam co się wokół mnie dzieje. Po chwili mijałyśmy kolejne przecznice. Z zamyślenia wyrwał mnie śpiew mojego chłopaka. Popatrzyłam na wyświetlacz i się rozłączyłam. Obiecałam, że zawsze będę odbierać telefon ale w tej chwili nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Gdy sytuacja się powtórzyła, wyłączyłam telefon.
Czułam ukradkowe spojrzenia mojej mamy, gdy widziała jak rozłączam połączenia od Justina. Po moim policzku popłynęła łza. Na szczęście byłyśmy już pod domem więc czym prędzej podążyłam w kierunku drzwi, żeby uniknąć zbędnych pytań i słów pocieszenia. W salonie minęłam tatę, nieświadomy wszystkiego tylko się uśmiechnął. Czym prędzej zamknęłam się w swoim pokoju, słysząc dobiegający z dołu głos mamy.
- Zuz! Proszę zejdź na dół. Porozmawiajmy. - powiedziała.
Słyszałam w jej głosie smutek. Jeszcze więcej łez spłynęło po moich policzkach. Nagle usłyszałam przyciszony głos taty. Delikatnie uchyliłam drzwi, żeby wszystko lepiej słyszeć.
- Mogę wiedzieć co się stało? - zapytał.
- Lekarz powiedział, że nie zatańczy więcej. Wiesz, że taniec to dla niej wszystko. Załamała się tym. - powiedziała.
- Ja myślę, że tu chodzi o coś więcej. - stwierdził tata.
- Co masz na myśli? - zapytała.
Więcej nie musiałam słuchać. Tata wiedział, że chodzi o Justina. On mnie zrozumiał. Zamknęłam cicho drzwi i rzuciłam się na łóżko. Łzy płynęły ciurkiem po mojej twarzy, tworząc coraz większą plamę na poduszce. Kiedy moje marzenia w końcu zaczęły się spełniać, znalazłam przyjaciół, najwspanialszego chłopaka to przez głupią kostkę tracę wszystko. Popatrzyłam na biurko, na którym stał otwarty laptop. W prawym rogu migała nieodebrana wiadomość. Niechlujnie wstałam i podeszłam do biurka, biorąc urządzenie z powrotem na łóżko. Kliknęłam dymek i po chwili wysypał mi się spam nieodebranych wiadomości od Justina. Miałam również wiadomość od  Sue. Ją jako pierwszą postanowiłam odczytać. "I jak wizyta u lekarza? Odezwij się albo wpadnij do mnie i wszystko mi opowiesz. Trzymam kciuki. Będzie dobrze. ;*" Uśmiechnęłam się. Szybko jej odpisałam. "Dobrze nie jest, ale i tak szykuj piwo, bo wpadnę wieczorkiem do Ciebie.". Chciałam chociaż na chwilę zapomnieć o tym wszystkim. A z Sue było to możliwe. Kliknęłam na migającą ikonkę od Jusa. Przymknęłam na chwilę oczy, wstrzymując oddech. Po chwili je otworzyłam. Łzy mimowolnie po raz kolejny popłynęły spod powiek. "Kocham Cię Księżniczko." "Skarbie, odbierz proszę telefon. Mam chwilę przerwy i chciałbym usłyszeć Twój głos." "Zuz. Obiecałaś mi coś. Zaczynam się martwić." "Jesteś dla mnie wszystkim. Bez Twojego głosu nie mogę normalnie funkcjonować. Skarbie. Proszę." Łzy kapały mi na klawiaturę. Nie miałam siły ich wycierać. Wysunęłam telefon z kieszeni i włączyłam go. Po załączeniu telefon zaczął wariować. Kilkanaście wiadomości i kilkadziesiąt nieodebranych połączeń. Wiedziałam, że gdy tylko włączę urządzenie tak będzie. Wiedziałam również, że Justin za chwilę zadzwoni. Nie musiałam długo czekać.
- Skarbie? - usłyszałam ten cudowny głos, który co rano mnie budził i w nocy usypiał. Słyszałam, że był zmęczony. - Skarbie? Jesteś tam?
- Tak, jestem. - odpowiedziałam, próbując przywołać się do porządku. Jednak On znał mnie zbyt dobrze.
- Płakałaś. Możesz mi powiedzieć co jest nie tak? Skarbie. Wiesz, że się martwię.
- Nigdy już z Tobą nie zatańczę, Justin. - odpowiedziałam nie mogąc powstrzymać łez.
- Co to znaczy, Zuz? Byłaś u lekarza? - zapytał. Wyczułam w Jego głosie zatroskanie.
- Tak, byłam. Powiedział, ze muszę się pożegnać z tańcem. A wiesz co to znaczy? - wstrzymałam oddech Nie chciałam mu tego mówić. Wiedziałam, że te słowa Go zranią. - Muszę się pożegnać z Tobą.
- Skarbie. Wiesz przecież, że nic nie stanie między Nami. Nawet to, że nie będziesz tańczyć przy moim boku. - odpowiedział szybko.
- Justin. To się nie uda. Ja bez tańca jestem nikim. Jestem zwykłą dziewczyną, a Ty? Jesteś gwiazdą.  Kochają Cię miliony. I nie tylko Twoje fanki. Wiele gwiazd Cię kocha. Selena. - wypowiedziałam jej imię z bólem w sercu. Teraz Ona mogła być górą.
- Zuz. Selena to przeszłość. Tłumaczyłem Ci to. Kochanie. - usłyszałam w telefonie jakiś ruch. Musiał zmienić pozycję. - Nie trać nadziei. Kocham Cię. Słyszysz? - mówił a ja słuchałam.
- Też Cię kocham Justin. - odpowiedziałam.
- Dla Ciebie nie jestem Justin Bieber. Dla Ciebie jestem Justin i za to Cię kocham. Przy Tobie mogę być sobą. Obiecuję Ci, że już niedługo się zobaczymy. Mam obowiązek wobec fanów. Obiecałem im również coś. Ale wiedz, że Cię kocham. - szepnął.
- Zaśpiewaj mi. - poprosiłam.
Przymknęłam oczy słysząc Jego delikatny głos.
- Across the ocean, across the sea
Starting to forget the way you look at me now
Over the mountains, across the sky
Need to see your face, I need to look in your eyes
Through the storm and through the clouds
Bumps in the road and upside down now
I know it's hard babe to sleep at night
Don't you worry, cause everything's gonna be alright
Be alright
Through the sorrow and the fights
Don't you worry, cause everything's gonna be alright
Be alright
All along in my room
Waiting for your phone call to come soon
For you, oh, I would walk a thousand miles
To be in your arms holding my heart
Oh I, oh I, I love you
And everything's gonna be alright
Be alright
Through the long nights and the bright lights
Don't you worry, cause everything's gonna be alright
Be alright
You know that I care for you, I'll always be there for you
I promise I'll just stay right here
I know that you want me to, baby we can make it through
Anything, cause everything's gonna be alright
Be alright
Through the sorrow and the fights
Don't you worry, cause everything's gonna be alright
Be alright
Through the sorrow and the fights
Don't you worry, cause everything's gonna be alrigh.
Czułam jakby był przy mnie. Potrzebowałam Go przy sobie.
- Zadzwonię dziś po koncercie na video. Kocham Cię Księżniczko. - powiedział, wyrywając mnie z letargu po piosence.
- Uważaj na siebie i pozdrów wszystkich. - powiedziałam.
- Mam cudownego Anioła Stróża. - zaśmiał się. - A Ty nie myśl o tym. Wszystko będzie dobrze. - powiedział. Mruknęłam potwierdzająco i się rozłączyłam.
Zrobiło mi się jakoś lżej. Wiedziałam, że jeśli postanowi na swoim to Mu ulegnę. Wyłączyłam laptopa. Postanowiłam przeprosić rodziców za swoje zachowanie. Wstałam i ruszyłam na dół. Mama widząc mnie podeszła i mocno mnie przytuliła. Tata już jej pewnie wyjaśnił o co mi może chodzić.
- Mamo. Już jest okej. - powiedziałam. - Wierzę, że będzie dobrze. - uśmiechnęłam się. Zobaczyłam łzy w jej oczach. - Mam ochotę na naleśniki. - zmieniłam temat. - Z nutellą. - powiedziałam równocześnie z tatą i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Po zjedzeniu zaoferowałam się posprzątaniem, więc gdy rodzice wyszli zaczęłam zmywać. Włączyłam radio. Przy muzyce wszystko się łatwiej robi. Kołysałam biodrami w rytm muzyki. Gdy skończyłam mój humor był świetny. Postanowiłam posprzątać również w pokoju. Rodzice szli na popołudniowe zmiany więc później mogłam pod głosić muzykę. Zaczęłam od pudełek z drobiazgami. Gdy jedno z nich otworzyłam, wróciły miłe wspomnienia o Polsce.

________________________________
PO TAK DŁUGIM CZASIE, WRACAM Z NOWYM ROZDZIAŁEM. KICIE, MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBA I CHĘTNIE SKOMENTUJECIE I POLECICIE INNYM MOJE OPOWIADANIE. PISZCIE W KOMENTARZACH SWOJE TT, ŻEBYM MOGŁA WAS POWIADAMIAĆ O NOWYCH ROZDZIAŁAM LUB OBSERWUJCIE MOJEGO BLOGA. #MUCHLOVE. TRZYMAJCIE SIĘ CIEPLUTKO.
@IMISSMYKIDRAUUH